Czasami migający kursor w nowo otwartym dokumencie Word przeraża. Palce kostnieją, wzrok błądzi po monitorze, a w głowie pustka. Co się stało z pomysłami, które jeszcze przed chwilą toczyły brutalną walkę o to, który pierwszy zostanie przelany na papier (no, na plik tekstowy, tak po prawdzie)?
Nie każdy, kto ma do opowiedzenia ciekawą historię, umie i, może co ważniejsze, lubi pisać. Często mówienie przychodzi dużo bardziej naturalnie. Flow pojawia się nie wtedy, gdy palce opadają na klawiaturę, a w momencie wciśnięcia play na dyktafonie.
Gdy rozmowy nie mają końca
Ameryki nie odkryję, gdy stwierdzę, że wywiady można, a nawet należy nagrywać. Uwolnienie się od konieczności robienia notatek sprzyja ciekawej i wartko toczącej się rozmowie.
Wyobraź sobie, że zamiast skupiać się na swoim rozmówcy, oddajesz się bez reszty notowaniu tego, co powiedział. Mało komfortowa sytuacja. W sumie – dla obu stron. A jeśli wywiad jest długi, spotykacie się kilka lub kilkanaście razy, to fajnie byłoby skupić się na budowaniu dobrej relacji, a nie odkopywaniu ze stosu notatek.
Skończony, nagrany wywiad oddaj do transkrypcji. Powróci do Ciebie w formie artykułu lub książki. Czas niezbędny na spisanie nagrania wykorzystaj na przyjemności lub… przygotowanie się do kolejnego wywiadu.
E-booku – napisz się
Wiesz, że możesz napisać książkę lub e-booka, nie pisząc? Na pierwszy rzut oka nie brzmi to zbyt logicznie, ale serio, to możliwe. Zdradzę Ci na to patent: nagraj wszystko to, co chcesz napisać i oddaj do transkrypcji. Gotowe! No prawie, jeszcze przyda się redakcja, skład i korekta, ale najważniejsza cześć zadania za Tobą.
Są osoby – i uwierz mi, jest ich całkiem sporo – które po prostu nie lubią pisać. Świetnie opowiadają, ale otwarcie Worda odcina ich od tej umiejętności. W głowie pojawia się pustka, która nie chcę się wypełnić żadnym sensowym zdaniem.
Jeśli też tak masz, to spróbuj się nagrywać. Opowiadaj, wyprowadzając psa, szykując obiad, prasując, wylegując się w wannie. Niech Twoje słowa płyną gładko, a pomysły utrwalają się na nagraniu. W ten sposób powstają poradniki, wspomnienia czy książki edukacyjne. Z beletrystyką może być trochę trudniej, ale dzięki nagraniom możesz stworzyć przyzwoity szkic powieści.
Gadająca blogerka
Transkrypcja z nagrania przyda się nie tylko w przypadku tworzenia e-booków czy książek. Z powodzeniem możesz ją wykorzystać w krótszych formach. Blogerki, które nie piszą? Są takie, choć raczej się tym nie chwalą. Ale takie podejście do blogowania otwiera całkiem nowe możliwości przed tymi, którzy nie lubią pisać, a marzą o prowadzeniu bloga.
Wymyślasz nową potrawę? W trakcie gotowania nagrywaj: co dodajesz, jak powinno wyglądać czy smakować danie na danym etapie, jak je serwujesz na talerzu. Zwiedzasz piękne miasto? Na gorąco nagrywaj swoje wrażenia, opisuj ciekawe miejsca i polecaj miejscówki na pyszny obiad. A może prowadzisz blog lifestyle’owy? Nagraj opinie o kilu produktach i łatwo stwórz wpis recenzencki.
Opcji jest bez liku. W przypadku bloga nagrywanie spostrzeżeń na gorąco jest szczególnie wartościowe. Bo wiadomo, gdy siadasz po kilku dniach do komputera, nic już nie jest tak ostre i wyraziste jak w momencie, gdy się wydarza.
Czy transkrypcja nagrań jest dla mnie?
Zdecydowanie! Transkrypcja nagrania jest dla każdego, kto chce opublikować tekst, ale niekoniecznie ma ochotę pisać. Nagranie tego, co się chce przekazać światu, ułatwia przygotowanie tekstu. I przyspiesza pracę nad nim. Wiesz, że 10-minutowe nagranie to ok. 7 tys. znaków? Całkiem nieźle, co?
Jeśli marzy Ci się własny blog lub wydanie e-booka, a pisanie kojarzy Ci się bardziej z chińską torturą niż radosnym procesem twórczym, nagrywaj się. Mów o tym, czym chcesz się podzielić z innymi. A potem oddaj nagranie do transkrypcji. Tak spełnisz swoje marzenie i dasz światu piękną, ciekawą, inspirującą, lub smaczną historię. Warto, prawda?
Chętnie pomogę przygotować Twój tekst. Spiszę nagranie, zredaguję i wykonam korektę po składzie. Zobacz, jak się ze mną współpracuje. 🙂