Dobry transkrybent, czyli jaki?

dobry transkrybent

No właśnie, ciekawe pytanie. Odnoszę wrażenie, że o ile w przypadku zawodów takich jak prawnik, naukowiec, menadżer czy lekarz dość szybko przychodzi nam do głowy lista pożądanych cech i umiejętności, to w przypadku osób zajmujących się transkrypcją nawet nie zastanawiamy się nad pożądanymi kwalifikacjami. W rozmowach, które zdarza mi się prowadzić, słyszę, że żeby transkrybować wystarczy po prostu szybko pisać.

Jasne, zgadzam się, że szybkość pisania na klawiaturze jest istotna. Stukając klawisz po klawiszu na chleb nie zarobię. Jednak uważam, że dobry transkrybent, a może raczej dobra transkrybentka, bo to dość sfeminizowana profesja, potrzebuje pewnych cech i umiejętności, żeby dostarczać wysokiej jakości transkrypty, oraz by móc konkurować z konwerterami i AI.

 

Cierpliwość jest cnotą

Wiadomo od dawna. Słyszymy to od małego. Ale jeśli chodzi o transkrybentki, to cierpliwość jest im niezbędna jak szczypiorek na kanapce z pomidorem. To po prostu jest must have. Dlaczego?

Bo transkrypcja nagrań na tekst to wielogodzinna, czasem mozolna, praca. Jak już wielokrotnie wcześniej pisałam, transkrypcja 1-godzinnego wywiadu może trwać i do 7 godzin. Wszystko zależy od nagrania. Do tego może się przytrafić, że osoby mówiące na nagraniu, mają niezwykle monotonny głos (niektórzy naprawdę mogliby usypianki czytać!). Dorzućmy do tego temat, który jest zupełnie poza orbitą zainteresowań transkrybentki, np. o biomarkerach epigenetycznych i hmm… pracuj kobieto z lekkością, świeżością i zadowoleniem. 😉

Robię transkrypcje przeróżnych nagrań i bez ogromnych pokładów cierpliwości ta praca mogłaby mnie wykończyć. Po trzeciej czy czwartej godzinie słuchania monotonnego głosu i stukania w klawisze bywa, że rzut laptopem w dal wydaje się wielce atrakcyjny. I wierz mi, tylko spokój i wytrwałość są w stanie uratować mój sprzęt.

 

Z uważnością

Umiejętność skupienia się na wykonywanej czynności jest zawsze pożądaną cechą. Lecz chyba nie każdy wie, że w transkrypcji podcastów czy wywiadów uważność ma kolosalne znaczenie. Od niej zależy czy usłyszę każde słowo, a czasem i każdy dźwięk.

Średnie skupienie na słuchanym nagraniu skutkuje błędami w jego zapisie. Zdarza się zapisać końcówki utartych zwrotów nie bacząc na to, co faktycznie mówi respondent. Bywa, że wyrazy zmieniają szyk w zdaniu na taki, który jest dla mnie bardziej naturalny. Częste są błędy w zapisie słów jakiś i jakichś – potrzeba dużego skupienia, by usłyszeć, które jest wymawiane. Co ciekawe, zdarzało mi się dostawać do poprawy transkrypty, w których brakowało całych zdań i ten fakt umiem sobie wytłumaczyć tylko brakiem uważności.

Uważność jest niezbędna. I jestem zdania, że osoby, które zajmują się transkrypcją powinny ją ćwiczyć nieustannie. W dzisiejszym świecie pełnym rozpraszaczy i malejącej koncentracji to po prostu konieczności. Transkrypty pozbawione uważności będą miały gorszą jakość i niską przydatność.

dobra transkrypcja

Ciekawość to pierwszy stopień do… perfekcji

Choć perfekcjonizm ma ostatnio niskie notowania, to jednak jest coś na rzeczy w powyższym stwierdzeniu. Oczywiście nie chodzi mi tu o niemające końca odsłuchiwanie i poprawianie transkryptów, ale wysoką, perfekcyjną jakość osiąga się dzięki doświadczeniu, ćwiczeniom i dociekliwości. No, przynajmniej w tej profesji.

Bo jeśli klient oddaje swoje nagranie do transkrypcji, to znaczy, że potrzebuje wsparcia – chce sobie ułatwić pracę i zaoszczędzić trochę czasu. Czyli potrzebuje dostać od transkrybentki plik tekstowy, który będzie mógł od razu wykorzystać do pracy. To znaczy, że nie może w nim być błędów ortograficznych (z gramatycznymi i składniowymi to już zależy od rodzaju transkrypcji), przekręconych nazwisk czy tytułów. Trzeba sprawdzać wszystko, co budzi najmniejszą wątpliwość. Czasem oznacza to wertowanie słowników, czasem przeszukiwanie Google, Wikipedii czy innych YouTubów. Tak czy siak, dociekliwość i cierpliwość są tu w cenie.

Płacisz za użyteczność tekstu, który dostajesz. I tylko moja dociekliwość może tę użyteczność zapewnić.

 

Nie wystarczy słuchać

No, nie. To zdecydowanie za mało. Trzeba też umieć wczuć się w to, co słychać na nagraniu. Bo w tekście musimy oddać również emocje, które pojawiają się w wywiadach. Jak to zrobić? Za pomocą odpowiednich znaków interpunkcyjnych. Tylko żeby właściwie je wstawić, nie wystarczy znajomość zasad interpunkcji (a polska do łatwych nie należy 🫣). Potrzeba jeszcze trochę wyczucia, głębszego wejścia w nagranie.

Tylko tak podzielę tekst odpowiednio na akapity i zdania; powstawiam wykrzykniki, wielokropki i przecinki w odpowiednie miejsca. Dzięki tym wszystkim zabiegom czytelnik odbierze dokładnie to samo, co słuchacz. O to właśnie chodzi w wysokiej jakości transkrypcji.

 

Prosto nie znaczy łatwo

O transkrypcji często mówi się, że to takie proste zajęcie. Siadasz, zakładasz słuchawki, odpalasz nagranie i stukasz w klawiaturę. Mam nadzieję, że ten tekst pokazuje, że ta praca nie jest aż tak łatwa. Jak każda ma swoje wymagania.

Jeśli zależy Ci, aby transkrypt, który otrzymasz był wysokiej jakości, to szukaj osób, które są cierpliwe, uważne, dociekliwe, staranne. Rozpoznasz je już w korespondencji mailowej. Serio! Z treści i formy maili, ze sposobu w jaki komunikuje się z Tobą dana osoba, naprawdę sporo można powiedzieć o nadawcy.

 

 

Wcale nie musisz szukać daleko dobrej transkrybentki.  🙂 Zapraszam. Zobacz, w czym chętnie Ci pomogę.

SideMenu
SideMenu