Mówi się, że żyjemy w czasach ASAP. Wszystkiego potrzebujemy na już, a najlepiej na wczoraj. Świat przyspiesza, a my z nim. Nasze oczekiwania co do szybkości dostawy produktu czy usługi rosną wprost proporcjonalnie do zmiany tempa, w jakim żyjemy i pracujemy.
Będę się jednak upierać, że pewne procesy muszą trwać. By powstała wysoka jakość, potrzeba czasu. Tak jak nie da się przygotować tradycyjnego (!) chleba na zakwasie w godzinę, napisać dobrej (!) książki w tydzień, pomalować 200-metrowego domu w pół dnia, tak nie da się wykonać profesjonalnej (!) transkrypcji godzinnego wywiadu lub webinaru w 2 godziny. Po prostu – niewykonalne.
Transkrypcja z nagrania. Jak długo trwa spisywanie?
To zależy. Taka prawda. Nagranie nagraniu nierówne i nie ma jednej właściwej odpowiedzi na to pytanie. Średnio transkrypcja 1 godziny nagrania zajmuje od 4 do 6 godzin. Mówię o samym spisaniu tego, co się słyszy. I słowo średnio jest tu kluczowe. Bywają nagrania, które można spisać w 3 godziny, a są i takie, które zajmują 7.
Część transkrybentów na spisaniu nagrania kończy swoją pracę i taki tekst odsyła do klienta. Spotkałam się z opiniami, że drobne literówki, zmieniony szyk wyrazów w zdaniu czy pominięcie pojedynczych słów zasadniczo nie wpływa na jakość transkryptu. Można i tak.
Ja jednak chcę Ci dać tekst wysokiej jakości. Taki, który możesz po prostu wykorzystać od dalszej pracy, a nie dodatkowo pracować nad jego warstwą językową. Dlatego po spisaniu całości, odsłuchuję nagranie raz jeszcze (idealnie, gdy tekst może „odleżeć się” kilka godzin) i poprawiam niedociągnięcia. Ewentualnie wykonuję też redakcję tekstu. Muszę więc dodać kolejne 1,5 godziny. Czyli w sumie wychodzi ok. 6-8 godzin pracy nad 1 godziną nagrania. I otrzymujesz perfekcyjnie wykonaną transkrypcję wywiadu lub podcastu.
A teraz wyjaśnienie skąd te widełki czasowe i dlaczego 1 godzinę czasami spisuję aż 6.
Gdy trzeszczy i szumi…
Czasem bywa i tak. Umawiasz się na wywiad w kawiarni lub restauracyjnym ogródku. Niby masz na uwadze, że nagranie powinno być dobrej jakości, bo trzeba je spisać, ale zajęta rozmową, przestajesz zwracać uwagę na odgłosy w tle. A tych nie brakuje.
Często na nagraniach robionych w miejscach publicznych, nawet w kameralnych kawiarniach, jest tyle dodatkowych dźwięków i „zagłuszaczy”, że spisanie pewnych fragmentów nagrań wymaga kilkukrotnego ich odsłuchania, czyli czas mojej pracy się wydłuża. Tu przejedzie samochód, tam zabrzęczą naczynia i sztućce, dwa stoliki dalej rozpłacze się dziecko. Czasami nawet muzyka, która leci w tle, potrafi mocno utrudnić transkrypcję.
Gdy przesłuchujesz nagranie, to te dodatkowe efekty dźwiękowe często nie są aż tak słyszalne. Dopiero gdy siada się z słuchawkami na uszach i trzeba wyłapać każde słowo, ale to każde, okazuje się, że kelnerka, która przechodziła koło Waszego stolika, jednak narobiła sporo hałasu. I utykasz na zdaniu, które wydawało się proste do spisania. Przewijasz. Odsłuchujesz. Głośniej. Ciszej. Żeby w końcu usłyszeć te dwa lub trzy słowa, które zagłuszyły szklanki brzęczące na tacy.
Im nas więcej, tym weselej
W życiu może i tak, ale w transkrypcji to już niekoniecznie. Trudność transkrypcji często rośnie wprost proporcjonalnie do ilości rozmówców. Im więcej głosów, tym czujniejsza muszę być podczas spisywania, by właściwie oznaczyć osoby.
Sporą uciążliwością i utrudnieniem przy wykonywaniu transkrypcji wywiadów są sytuacje, w których respondenci lub rozmówcy zaczynają się przekrzykiwać, przerywają sobie wzajemnie wypowiedzi, lubią przytakiwać temu co słyszą. Takie momenty na nagraniu zazwyczaj wymagają kilkukrotnego przesłuchania, by poprawnie zapisać kto, co mówi.
Ale bywa i tak, że na nagraniu jest tylko dwóch rozmówców, jednak mają tak podobne głosy, że trudno rozróżnić, który kiedy mówi. Spisywanie takiego nagrania jest bardzo czasochłonne i wymaga ogromnego skupienia. A wiadomo, że nie sposób utrzymać np. 8 godzin wysokiego skupienia non stop. Potrzebne są przerwy.
Styl wypowiedzi
Dopiero jako transkrybentka zdałam sobie sprawę z tego, jak różnie ludzie mówią . Różnimy się szybkością wypowiedzi i sposobem modulowania głosu. Ten sam tekst może być wypowiedziany zarówno w 5 jak i 15 minut. I jak myślisz, który trudniej spisać? Ten 5-minutowy. Bo to będzie bardzo szybka wypowiedź, w której zlewają się słowa, częściej pojawiają się błędy lub specyficzny szyk wyrazów w zdaniu.
Mamy różne maniery językowe, które przy transkrypcji okazują się być uciążliwe. Powtarzane zwroty, wplatane w najmniej oczekiwanych momentach, bywają po prostu nużące. Należy zachować dużą czujność, by nic nie przekręcić.
Spisywałam kiedyś wywiad z kobietą, która każdą swoją wypowiedź kończyła ściszeniem głosu, tak, że trudno było usłyszeć ostatnie słowa zdania. Po czym zawsze śmiała się bardzo głośno – niezależnie od tego czy mówiła o czymś śmiesznym czy nie. Był to dość długi, ponad 2-godzinny wywiad i jej styl wypowiedzi był ogromnie wymagający, a sama transkrypcja niezwykle czasochłonna.
Specjalistyczne słownictwo
Gdy dostaję do transkrypcji nagranie, które zawiera specjalistyczne słownictwo np. medyczne, informatyczne, czy nawet dużą liczbę obcojęzycznych nazwisk to wiem, że czeka mnie sporo pracy researchera.
Styczność z różnymi, często oddalonymi od siebie dziedzinami, to niewątpliwie jedna w największych zalet tej pracy. Transkrypcja odkrywa przede mną nowe światy, dziedziny nauki, wspaniałe osobistości, o których inaczej być może bym nie usłyszała. Ale wykonując zlecenie, muszę być pewna, że zapisuję właściwe słowa. W przypadku wysokospecjalistycznych nagrań oznacza to poszukiwania. Muszę sprawdzić, czy dobrze usłyszałam, czy dane słowo istnieje i oznacza to, co wynika z kontekstu.
Podobnie w przypadku obcojęzycznych nazwisk. Często metodą prób i błędów szukam właściwej pisowni danego nazwiska i sprawdzam, czy na pewno znalazłam właściwą osobę, bo niejednemu psu na imię Burek. Tu znów wracam do kontekstu nagrania. Wszystkie te poszukiwania też wliczam w czas pracy.
Konwerter tekstu online, czyli o „ułatwianiu” sobie pracy
Jeśli dotarłaś aż tutaj, to pewnie przez myśl już Ci przeszło, że przecież można ułatwić sobie pracę. Przecież jest tyle konwerterów tekstu, coraz doskonalszych, coraz lepiej wspomagających pracę. Też miałam takie myśli, i czasem nadal się pojawiają.
Jednak ilekroć próbuję ułatwić sobie w ten sposób pracę, dobrze się to nie kończy. No, nigdy. Konwertery nadal nie słyszą zbyt wielu rzeczy, pomijają całe akapity. Często też wypisują rzeczy, których w nagraniu nie ma (nie wiem, skąd to się bierze). Poza tym nie potrafią odpowiednio sformatować tekstu, nie wspominając już o interpunkcji.
Moje dotychczasowe próby zaprzyjaźnienia się z konwertorami zawsze kończyły się fiaskiem. I zawsze wracałam z podkulonym ogonem do słuchawek i klawiatury. Tak jednak jest szybciej i dokładniej.
Transkrypcje nagrań – czy zajmują dużo czasu?
Cóż, jak widzisz, mogą go zająć całkiem sporo. Nagranie kilku osób, do tego szybko mówiących na wysoce specjalistyczny temat i dodatkowo wykonane w gwarnej kawiarni będzie sporym wyzwaniem. I nie da się wykonać takiej transkrypcji w profesjonalny sposób (tj. dokładnie spisanej, poprawnej językowo, właściwie sformatowanej, z oznaczonymi osobami, stemplami czasowymi) w 3 czy nawet 4 godziny. A jeśli ktoś Cię przekonuje, że jest w stanie to zrobić, to uciekaj! Szkoda Twoich pieniędzy (nawet jeśli to 1,8 zł za minutę, bo takie cuda też się zdarzają) i nerwów po otrzymaniu gotowego „transkryptu”.
Potrzebujesz profesjonalnej transkrypcji nagrania? Zobacz, co chętnie dla Ciebie spiszę.
Chcesz ze mną współpracować? Wciśnij przycisk poniżej i umów się na bezpłatną konsultację. 👇