Używanie AI do pisaniu tekstów kusi. Bardzo kusi. I świetnie to rozumiem. Wpisujesz kilka słów, a po chwili masz gotowe treści na stronę główną, landing czy do zakładki O mnie. To jest rewolucja – szybciej, taniej, wygodniej.
Ale… jest i druga strona medalu. I o niej chcę dziś opowiedzieć. Bo coraz częściej dostaję do redakcji teksty generowane przez sztuczną inteligencję. I mam przy nich naprawde sporo pracy.
|Niby poprawnie, ale czegoś tu brakuje
Jedna z moich klientek, lektorka języka angielskiego, użyła AI od stworzenia wszystkich tekstów na swoją stronę internetową. Wyszło w miarę poprawne. Teksty przekazywały podstawowe informacje, ale miały jedna poważną wadę: brzmiały jak setki innych.
Ukończyłam studia na Uniwersytecie….
Oferuję zajęcia dla młodzieży i dorosłych…
Uczę General English i Business English…
Bardzo lubię pracę z ludźmi…
Brakowało w nich najważniejszego – człowieka. Zupełnie nie było widać pełnej pasji dziewczyny, która oddycha angielskim, która wykorzystuje mega ciekawe i efektywne metody. Gładko brzmiące zdania „ukryły” pełną życia lektorkę.
Co gorsza każda podstrona miała nieco inny styl. Jakby była pisana przez różnych autorów. Na żadnej nie było widać osoby, która stoi za biznesem. Jak te treści miały pomóc w budowaniu relacji?
Musiałam wydobyć, a właściwie dodać głos autorki i uspójnić całość. Redagowałam te teksty tak, by pokazać człowieka – osobowość, emocje, wartości. Dzięki temu strona zaczęła żyć. Teraz odbiorcy mogą zobaczyć osobę, którą ja poznałam.
|Język prawniczy kontra czytelnik
Inna klientka – prawniczka – też skorzystała z AI, żeby stworzyć treści do opisu oferty. Przyszła do mnie z tekstem niezwykle profesjonalnym, wypełnionym po brzegi prawniczym żargonem… zupełnie niezrozumiałym dla jej potencjalnego klienta.
I tu pojawiło się pytanie: dla kogo były te teksty? Bo jeśli dla innych prawników, to świetnie. Myślę, że przyjęliby je z uznaniem. Ale jeśli odbiorcą miał być ktoś, kto szuka wsparcia prawnego, to taka osoba potrzebuje prostych słów i jasnych komunikatów.
Musiałam uprościć treść oferty, sprawić, żeby była zrozumiała dla osoby, która nie wie, i nie musi wiedzieć, czym są np. szkody wynikające z deliktów. Prosty język okazał się jak zawsze zbawienny. Zredagowane treści jasno i klarownie komunikowały, w czym może pomóc ich autorka.
|Pułapki w tekstach generowanych przez AI
Z tych dwóch historii płynie prosty wniosek: sztuczna inteligencja może być przydatna w pisaniu tekstów, ale nie warto zostawiać wszystkiego maszynie.
Najczęstsze problemy z treściami AI:
🔹brak autentyczności – nie ma w nich Twojego tonu, emocji i osobowości,
🔹brak spójności – każdy akapit brzmi jak z innej bajki,
🔹żargon i trudne słowa – zamiast zapraszać, odstraszają,
🔹brak UX writingu – AI nie czuje doświadczenia użytkownika.
|AI to tylko początek – redakcja nadaje sens
Nie chodzi o to, żeby wyrzucić sztuczną inteligencję z procesu. Sama korzystam z jej wsparcia. To świetne narzędzie: potrafi podsunąć pomysły, zaproponować strukturę, pomóc zacząć.
Ale na końcu zawsze potrzebna jest redakcja tekstów AI. To dzięki niej:
🔹nadajemy spójny ton,
🔹wplatamy Twój język i historię,
🔹tworzymy treści zrozumiałe i przyjazne,
🔹budujemy autentyczność w komunikacji marki.
Teksty na stronę internetową nie tylko „są”, ale działają – budują zaufanie, wywołują emocje i sprzedają.
|Tekst żyje wtedy, gdy ma Twoje serce
Narzędzia AI to ogromne ułatwienie dla osób piszących dla swoich biznesów. Jednak założę się, że sama niejednokrotnie czułaś już czytając teksty w internecie, że zostały one wygenerowane przez przez sztuczną inteligencję.
Dlatego redakcja tekstów jest dziś ważniejsza niż kiedykolwiek. To właśnie dzięki niej słowa stają się autentyczne, zrozumiałe i spójne. W świecie, gdzie każdy może kliknąć i wygenerować kilka akapitów, wygrywają ci, którzy potrafią mówić w sposób prawdziwy, ludzki i unikalny.
👉 Jestem tu, żeby Twoje słowa brzmiały dokładnie tak, jak chcesz.

